niedziela, 5 lutego 2012

Rozdział 1

Slash nie był tego wieczoru w najlepszym humorze.. Z resztą jak wszyscy.. Jednak Slasha zabolało to najbardziej. Tego felernego dnia, ulubiony wąż Saula, Clyde, zakończył swoje życie.. Bardzo dotknęło to jego opiekuna. Miał okropnego doła. Nie dawał nikomu spokoju. Cały czas opowiadał jak wyglądał kiedy go kupił, ile z nim przeszedł, i ile dla niego znaczył. Wszyscy mieli go już dość. Rozumieli że gad był częścią życia gitarzysty, ale ile mogli o nim słuchać? Najbardziej wkurwiało to Axl'a.
-Slash, przyjacielu.. Rozumiem jak Ci jest źle.. Ale skończ już gadać dobra? - Saul spojrzał się z pogardą na wokalistę. Wstał, i poszedł do swojego pokoju. Wszyscy skierowali wzrok na schody, po których szedł Slash.
-Widzisz co zrobiłeś kretynie? - Powiedział Steven, patrząc Axl'owi w oczy. - Ja nie wiem.. Tylko tobie przychodzą do łba takie pomysły.. Na cholerę dawałeś mu te tabletki? - Perkusista wstał, walnął Axl'a w głowę, i poszedł do swojego pokoju. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. W salonie został już tylko wokalista, Duff i Izzy. Izzy jak zwykle nie odzywał się słowem, Duff brzdąkał coś na gitarze, a Axl był wkurwiony na wszystkich i na wszystko. Gwałtownie wstał, i wyszedł z budynku.
-Gdzie on poszedł? - Zapytał Izzy.
-Nie wiem. Pewnie do baru..  Najebie się i wróci. - Basista spojrzał na przyjaciela, odstawił gitarę, i powiedział:
-Idę zobaczyć co u Slasha.. -Blondyn wstał i ruszył w stronę pokoju Saula.
-Czekaj. Pójdę z tobą.. - Izzy dogonił Duffiego, i razem zapukali do drzwi, pokoju gitarzysty.
-Nie wchodzić..
-No otwórz.. Nie możesz tak sam tam siedzieć.. Poza tym.. Przynieśliśmy Ci Daniels'a. - Duff spojrzał się na Izzy'ego. On już wiedział o co chodzi. Pobiegł do kuchni po butelkę whisky i wrócił, jak najszybciej tylko mógł.
-Eh.. No dobra, chodź. - Zadowolony basista wszedł do pokoju swojego przyjaciela. -Ej.. A gdzie masz Daniels'a? - Basista zaśmiał się, i odpowiedział.
- Czyli mam rozumieć, że tylko dlatego mnie tutaj wpuściłeś? - Blondyn rozejrzał się po pokoju, i usiadł na łóżku, obok Slasha.
-Spokojnie.. Izzy zaraz przyniesie.. Stary, nie możesz tak się zachowywać. Ogarnij się trochę. - Poklepał Saula po plecach i spojrzał na Izzy'ego, który właśnie wszedł do pokoju. Izzy usiadł na podłodze, na przeciwko Slasha i rzucił mu butelkę whisky.
-Masz. Może to Cię podniesie na duchu.. Dawno.. nie piłeś. -Gitarzysta powiedział sarkastycznym głosem i rozejrzał się po pokoju zawalonym opakowaniami po Marlboro i whisky.
-Dzięki. - Saul upił dużego łyka, i zmierzył swoich przyjaciół wzrokiem.- No dobra.. Część oficjalna już była.-Założył nogę na nogę, i ręką złapał się za brodę.- Czego od mnie chcecie?
-Co? Niczego.. Chcemy żebyś poczuł się lepiej. - Powiedział Duff.
-Lepiej? Jak mam się poczuć lepiej, skoro mój najlepszy przyja..-Slash nie zdążył dokończyć słowa, kiedy do pokoju wparował Steven i powiedział;
-Ekhem.. Najlepszy? -Spojrzał na swojego wieloletniego przyjaciela z szerokim uśmiechem na twarzy. Gitarzysta z czarnymi, kręconymi włosami, spojrzał na każdego ze swoich kumpli, siedzących z nim w pokoju.
 -No tak... Jednym z najlepszych. Lepiej wam?-Slash szeroko się uśmiechnął. Przypomniał sobie, że zawsze może na nich liczyć. Atmosfera bardzo się rozluźniła. Cała czwórka siedziała kilka godzin w małym pokoju gitarzysty prowadzącego, i piła piwo za piwem, whisky za whisky, wódkę za wódką, i paliła papieros za papierosem. Brakowało im tego. Od tygodnia byli prawie cały czas trzeźwi.
-Właściwie.. To gdzie jest Axl? - Zapytał Steven.
-Nie mam pojęcia.. Wyszedł bez słowa. -Powiedział Izzy. Zapanowała kilkuminutowa cisza. Każdy zastanawiał się, gdzie poszedł Axl. Wszyscy myśleli że do baru, ewentualnie na dziwki, ale nikt z nich, przecież nie miał pewności. Wokalisty nie było już parę ładnych godzin.. Po kilku minutach tę krępującą ciszę, przerwał dźwięk otwieranych drzwi..

3 komentarze:

The Story pisze...

Dobra, skomentuję.
Zaczyna się fajnie. Jest sporo powtórzeń.. ale to da się wyszlifować. Od razu tabletki, whisky, Steven wparowywujący do pokoju i 'dźwięk otwieranych drzwi'skojarzyły mi się z naszym Story. Ale spoko.. dobrze się zaczyna. To znaczy.. dziwnie mi tak w środku jak czytam.. czytam.. no.. to znaczy cieszę się, że powstało coś takiego.. ale tak jakoś smutno mi.. czy coś, bo przypomina mi się zdechnięcie naszego Story.
tak czy inaczej będę zaglądać tutaj codziennie. Życzę powodzenia.
~P. [The Story]

Clyde pisze...

Łał. Po pierwsze, jest mi strasznie strasznie miło że to skomentowałaś. Naprawdę, wiele to dla mnie znaczy. Wiem że jest duuużo powtórzeń, i nie jest to najlepiej napisane. Podobno zawsze najgorzej się zaczyna.
Co do tabletek i whisky.. W końcu to GN'R prawda? Tutaj się bez tego nie obejdzie. :D
Przysięgam, że staram się jak tylko mogę żeby to nie była kopia "THE STORY", ale niestety na razie wszystko mi o nim przypomina.. Mam jednak nadzieję, że to zrozumiesz.
Sama za siebie trzymam kciuki, aby było widać znaczne różnice. :)

The Story pisze...

Drugi rozdział.. WIELKI SZACUN.
To mi się podoba. I like it.
Powtórzeń praktycznie brak, akcja jest świetna.. ;)
Ale co ja tam się znam..