środa, 8 lutego 2012

Rozdział 4

Po kilku minutach zadowolony Axl wrócił do salonu. Poprosił Slash'a aby zawołał Steven'a oraz Izzy'ego. Kiedy już przyszli, podobnie jak wcześniej, rozłożyli się na kanapie. Wokalista stanął przed przyjaciółmi i zaczął mówić:
- Chłopaki... Wiem że to zawsze było nasze marzenie. Jeżeli się postaramy, naprawdę może się spełnić. Tiffany... Ona nie jest moją dziewczyną. Pomogła mi załatwić pewną sprawę. Ma znajomości. - Duff i Slash byli zszokowani.
- Czyli tak jak myślałem! Dziwka na jedną noc! - Skomentował Izzy.
- Co?! Nie! Ona nie jest dziwką! - Odpowiedział Axl. Duff wystawił Izzy'emu język, ale gitarzysta to zignorował. - Nie wiem co wy tam do niej czujecie, tak naprawdę to mnie to nie obchodzi. Przejdę więc do sedna. Tiffany przyjdzie na nasz najbliższy koncert z Mick'iem Jagger'em i Steven'em Tyler'em! Możemy mieć koncert ze Stones'ami i Aerosmith! Ogarniacie to?! Wszystko zależy od tego, jak wypadniemy jutro w Whisky! 
- To żart, tak? - Zapytał się Steven.
- Pojebało Cię stary?! Z takich rzeczy się nie żartuje! Co, nie cieszycie się?
- Oczywiście że się cieszymy. Zajebiście, ale mogłeś to z nami uzgodnić. I... Od razu wyjaśnić nam, a raczej im - wskazał na Duff'a i Saul'a - kim jest Tiffany. Przeżywałem tutaj piekło! Cały czas o niej gadali! - odpowiedział Izzy. Axl wybuchnął głośnym śmiechem.
- Ona wam się podoba? Mnie zupełnie nie. Ma taką... Słodką twarz. Dobra, koniec tego tematu. Idę spać. Już jest piąta nad ranem. Na razie, frajerzy. - Wokalista odwrócił się na pięcie, i poszedł do swojego pokoju umieszczonego na parterze. Reszta zespołu wzięła z niego przykład, i po około 10 minutach wszyscy znajdowali się już w swoich sypialniach.

Brak komentarzy: