poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział 12

- Po alkoholu nie potrafię się zachowywać - powiedziała Triss siedząc na przeciwko Izzy'ego na jego łóżku - to dlatego nie piję. Wystarczy jedno piwo, a już... - Gitarzysta przerwał monolog dziewczyny namiętnym pocałunkiem.
- Spokojnie... Nic się nie stało. Rozumiem Cię. Pewnie gdybym spotkał atrakcyjną laskę zachowałbym się tak samo... Albo jeszcze gorzej... - Brunet uniósł lekko lewy kącik ust, w efekcie czego powstał krzywy, ale jak że rozkoszny uśmiech.
- To nie ma znaczenia... Zachowałam się okropnie. Przepraszam... Mam nadzieję, że ty nie będziesz mi robił takich numerów. - Ruda puściła oczko do chłopaka.
- Też mam taką nadzieję... - Stradlin przytulił swoją dziewczynę. - Kocham Cię. - Wyszeptał jej do ucha.
- Ja Ciebie też, kochanie. - Dziewczyna pocałowała go w policzek. Para posiedziała jeszcze kilka minut przytulając się, i mówiąc sobie czułe słówka na łóżku Izzy'ego. Jednak tę uroczą chwilę przerwały wrzaski pochodzące z pokoju Duff'a i Victorii.
- Słyszysz te krzyki? - Zapytała przestraszona Triss spoglądając na bruneta.
- Tak... Pewnie Duff jedzie po Vicky za wczorajszą akcję... - Odpowiedział brunet.
#
- Przecież nic takiego nie zrobiłam, do cholery! - Krzyknęła dziewczyna patrząc się na piętnaście centymetrów wyższego Duffiego. 
- Nieee... Wcaaale. Tylko lizałaś się po kątach z obcym kolesiem! Przecież to nic takiego! - Powiedział, a raczej wykrzyczał sarkastycznym tonem basista. - Jak ja mam Ci teraz zaufać?!
- Mówiłam Ci przecież, że seks i miłość, to dwie różne sprawy.
- Czyli twoim zdaniem, mogę ruchać panny na prawo i lewo?!
- No tak. Ale tak dla twojej wiadomości, mi też przysługuje to prawo.
- Jesteś popierdolona dziewczyno... Jak mam spać spokojnie, kiedy wiem, że jakiś obleśny typ rżnie moją laskę? - McKagan usiadł na łóżku, i schował twarz w dłoniach.
- Skarbie... Przecież wiesz, że to Ciebie kocham. - Blondynka usiadła obok, i przytuliła się do chłopaka.
- Ty mnie tutaj lepiej nie skarbuj... Dobrze wiesz, że jesteś winna. A niee! Nie wiesz. Przecież "miłość i seks to dwie różne sprawy"! - Basista spojrzał dziewczynie w oczy. - Kurwa... Gdybyś nie była taka cudowna po prostu bym z tobą zerwał. Dlaczego ty mi to robisz?! 
- Ale co kochanie? - White wybuchła śmiechem. - Przecież Cię przy sobie nie trzymam na siłę.
- Właśnie... Nie trzymasz, ale ja wcale nie chcę odejść.  - Duff położył dziewczynę na łóżku, i zaczął ją całować. Całował jej usta, szyję, dekolt... 
- Kurwa. - Wybełkotał blondyn, i przerwał czułości. - Idź się wykąpać. Śmierdzisz perfumami tego faceta... - Victoria zachichotała.
- Kotku... Przyzwyczaj się, że pachnę innymi perfumami niż twoje. - Vicky usiadła, i puściła oczko do swojego mężczyzny. Basista się skrzywił.
- Nie będę tego znosił... Nie jestem w stanie. - Złapał dziewczynę za dłonie, i spojrzał jej w oczy. - Dobrze zdajesz sobie sprawę... Że jestem o Ciebie cholernie zazdrosny.
- Duff... Jesteś uroczy. Kocham Cię... Ale... Naprawdę nie masz czasami ochoty na inne kobiety? W ogóle Cię nie pociągają? Nie chcesz spróbować czegoś nowego? 
- Mam, oczywiście, że mam. Ale Cię kocham, i jestem w stanie pohamować swoje potrzeby. Proszę Cię, ty też zrób to dla mnie. 
- Wiesz... Może znajdziemy jakiś kompromis? - Blondynka lekko się uśmiechnęła i pogłaskała swojego ukochanego po policzku.
- Niby jaki kompromis?! - Basista odtrącił rękę dziewczyny. - W każdym normalnym związku zdrada to jego koniec! Powiem to z trudem, ale jeżeli nadal chcesz mieć innych partnerów poza mną, ten związek nie ma szans. Nie będę czegoś takiego tolerował... 
- Nie! Proszę Cię. Naprawdę mi na tobie zależy. Postaram się... Cię... Nie... N-Nie zdradzać.
- No. Właśnie to chciałem usłyszeć. - McKagan nie ukrywając swojej radości, podniósł, i przytulił dziewczynę. - Widzę, że się starasz. 
- Chodź na śniadanie, czy coś. - Powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy White. Para trzymając się za ręce poszła do kuchni. Kiedy już tam dotarli, czekała nich nie mała niespodzianka...
- A co tu się kurwa stało?! - Wydarł się na cały dom Duff.

______________________________________
1. Nie dość, że rozdział jest krótki, to jeszcze nie najlepszy. Bardzo was przepraszam. Szczególnie za to, że była taka długa przerwa. 

2. Da się zauważyć, że na Victorię mówię "White". Zostało jej nadane nazwisko. Możecie wszystko dokładnie przeczytać w zakładce bohaterowie.

3. Chciałam podziękować Chelsie, za pomoc w napisaniu 11 rozdziału. 

Brak komentarzy: