Kiedy muzycy usłyszeli, że ktoś wchodzi do mieszkania, dostali energetycznego kopa.
- To ja pójdę sprawdzić. Na pewno Axl przyszedł, najebany.. - Powiedział Duff, wychodząc chwiejnym krokiem z pokoju. Kiedy zszedł do salonu, rzeczywiście spotkał wokalistę. Jednak... Nie samego.
- Axl, ty idioto! Tyle razy Ci mówiłem żebyś nie sprowadzał dziwek do domu!
- Jakich dziwek?! To moja dziewczyna kretynie!
- Aha. To najmocniej panią przepraszam. - Powiedział zmieszany basista. Po chwili przybliżył się do dziewczyny, i pocałował ją w dłoń. Odsuwając się krok do tyłu, przyjrzał się dokładniej wybrance jego przyjaciela.
- Dobra, dobra... To my będziemy lecieć. - Powiedział Axl, ciągnąc dziewczynę za rękę w stronę swojego pokoju.
- Co?! Nie przedstawisz mnie?!
- Eh... Niech Ci będzie. Duff, to Tiffany. Tiffany, to Duff. Ale teraz już się odpierdol, i nie zawracaj mi dupy! - Zdenerwowany wokalista razem ze swoją dziewczyną, skierował się do swojego pokoju, nie dając jej wydusić z siebie słowa. Natomiast basista wolnym tempem, powtarzając po drodze kilkakrotnie imię "Tiffany", wrócił do swoich przyjaciół.
- No i kto to? - Zapytał zniecierpliwiony Izzy.
- Tak jak myślałem... Axl. Ale nie sam. Przyszedł z dziewczyną. - Blondyn usiadł na łóżku, i spojrzał na kumpla. - Nawet nie wiesz jak się zbłaźniłem. Nazwałem ją dziwką... Ale on nigdy nie miał dziewczyny na dłużej niż jedną noc! Skąd mogłem wiedzieć...
- Daj spokój. Nie przejmuj się. - Odpowiedział Izzy, i poklepał Duffiego po plecach. - Nic się nie stało. Axl ma to w nosie, a co do niej to pewnie miałeś rację.. Kolejna zdzira i tyle.
- Co?! Zdzira?! Nie nazywaj tak Tiffany! - Duff wyszedł z pomieszczenia. Zdziwiony gitarzysta rozejrzał się po kumplach z miną w stylu "What The Fuck?".
- Niebywałe... Zupełnie się nie przejął tym, co zrobił Clyde'owi.. - Wypaplał Steven.
- To ten skurwiel zabił mojego Clyde'a?! - Slash zerwał się z miejsca, i pobiegł do pokoju ich wokalisty. Gwałtownie otworzył drzwi i zaczął krzyczeć:
- Ty chu.. - Przerwał w połowie słowa, kiedy zobaczył, że na podłodze razem z Axl'em siedzi śliczna, brązowooka brunetka. - Eee... Przepraszam. Nie chciałem... Wam przeszkadzać. - Zamknął drzwi, i z podobną reakcją co Duff, kiedy pierwszy raz ujrzał Tiffany, ruszył w stronę swojego pokoju. Zastał w nim śmiejącego się basistę, oraz tak jak poprzednio, Izzy'ego i Steven'a. Usiadł pod oknem, i zaczął rozmowę:
- Wy nawet nie wiecie jaka ta dziewczyna jest ładna. Nigdy w życiu takiej nie widziałem, a przeleciałem chyba z setkę panienek...
- No wiesz... Ty zazwyczaj nie patrzyłeś się im na twarze. - Zaśmiał się Steven.
- Hahaha, bardzo śmieszne. - Powiedział ironicznym głosem Saul, i rzucił puszką po piwie w swojego kumpla. - Naprawdę. Gdybyście tylko mogli ją zobaczyć... Z resztą, zapytajcie Duff'a. On ją widział. - Izzy i Stevie skierowali wzrok, na ledwo siedzącego basistę.
- Slashu wie co mówi. Nie wiem jak wy, Ale ja chcę ją zobaczyć jeszcze raz. Chociaż na chwilę... Może zaniosę im ciastka i mleko, czy coś? Tylko nie mówcie mi że to zły pomysł, bo i tak wam nie uwierzę. Chcecie go zagarnąć dla siebie! Już ja was znam darmozjady cholerne! - Wstał, i wyszedł, a raczej uciekł z pokoju. Pobiegł do kuchni. Wyjął ciastka z szafki, i położył na blacie. Otworzył lodówkę, aby wyjąć mleko.
- No kurwa! Skończyło się! Muszę zanieść same ciastka!
Podekscytowany blondyn, podszedł pod pokój Axl'a, i głośno zapukał. Zza drzwi było słychać klnięcie wokalisty, oraz cichy śmiech dziewczyny. Kiedy morderca węży otworzył drzwi, Duff wparował do pokoju z tacką ciastek. Jak z mgły, zaraz po nim weszli Slash, Steven i Izzy. Wszyscy goście oblężyli Tiffany, i wypytywali ją o jej związek z Axl'em. Pytali czy to coś poważnego, i jak długo potrwa. Zdenerwowany, a raczej wkurwiony wokalista, wypchnął wszystkich z pokoju. Jednak po chwili usłyszał pukanie. Miał ich serdecznie dość, ale mimo to otworzył. Przed jego oczyma widniał Duff, podający mu tackę z czekoladowymi ciastkami. Oczywiście nie mogło zabraknąć pozostałej trójki. Wychylali się zza wysokiego basisty.
-Spierdalaj z tymi ciastkami! - Axl wywrócił tackę, (w efekcie wyrzucając całą jej zawartość na podłogę) i zamknął reszcie ekipy drzwi przed nosem. Rozmarzeni muzycy udali się do salonu, z nadzieją że "ślicznotka" (tak ją pieszczotliwie nazywali) niedługo będzie wychodziła. Chcieli ją zobaczyć przynajmniej jeszcze raz tego dnia.
2 komentarze:
'Slashu'? poza tym doczepić się mogę tylko tego, że Duff gada sam ze sobą xD. Jak zaczęłam się śmiać gdy Slash prawie wypowiedział brzydkie słowo na 'ch' tak nie mogę przestać do teraz :) Wyszło Ci to bardzo ładnie (jak chcesz wstaw tu sobie słowo na 'z')i ciesz się chwilą :]
o! i zacznij pisać kolejny rozdział, nie mogę się już doczekać. Ano i Tiffany mam nadzieję, że pomogłam z tym imieniem ^^. Pośpiesz się... czekam.
Chelsa :)
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie to normalne, że rozmawiam sama ze sobą... :D
Prześlij komentarz